Relacja z Gorzowskiego Maratonu Szosowego Karol zmagał się ze Szrenicą, ja natomiast szlifowałam podgorzowskie szosy w ramach Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych 2015. Gorzowski Maraton Szosowy odbył się w sobotę 27 czerwca ze startem w Racławiu. Jak zwykle w edycji supermaratonów startowaliśmy w dziesiątkach co 3 min. Ja w ostatniej grupie dystansu mega. W swojej grupie byłam jedyna kobieta, Continue Reading
Relacja z Gorzowskiego Maratonu Szosowego
Karol zmagał się ze Szrenicą, ja natomiast szlifowałam podgorzowskie szosy w ramach Pucharu Polski w Szosowych Maratonach Rowerowych 2015. Gorzowski Maraton Szosowy odbył się w sobotę 27 czerwca ze startem w Racławiu.
Jak zwykle w edycji supermaratonów startowaliśmy w dziesiątkach co 3 min. Ja w ostatniej grupie dystansu mega. W swojej grupie byłam jedyna kobieta, wiec po jakimś czasie panowie odpłynęli, a ja pozostałam tylko z jednym panem. Starałam się nie być lisem i dawałam zmiany, ale gdy dołączył do nas zbłąkany kolega mojego kompana musiałam już od nich odbić, bo zebrało im się na pogaduszki i tempo zaczęło zwalniać. Od tego czasu zostałam sama sobie i tylko z rozrzewnieniem wspominałam sobie nasze Sportprofitowe ?pendolino? z Leszna.
No cóż, musiałam ciągnąć ten "wózek". Od czasu do czasu podłączałam się do rozpędzonych pociągów z dystansu mini, które startowały za mną. Co jakiś czas wyprzedzałam też pojedyncze osoby z mega.
Pogoda na wyścig była idealna, bezdeszczowa i lekko rześka. Do pokonania mielimy dwie pętle razem 140 km ale w rezultacie wyszło ponad 152 km, które pokonałam w niecałe 6 godz. na rowerze tzw. "innym"
Iwona